Będę szkodził! O efekcie nocebo

Gdy lekarz mówi pacjentowi: zostały Panu trzy miesiące życia, a pacjent trzy miesiące później faktycznie umiera, zdaje nam się, że mieliśmy do czynienia z dobrym lekarzem, który doskonale przewiduje rozwój choroby. A może to jedynie siła naszego umysłu? Psychologia? Lub efekt nocebo... 

Efekt nocebo to brat efektu placebo. Placebo jednak powoduje dobre samopoczucie, nocebo – odwrotnie. Nocebo z łaciny oznacza dosłownie będę szkodził. Jego działanie jest dość proste. W mózgu osoby poddanej eksperymentowi lub działaniu nocebo zmniejsza się wydzielanie dopaminy. Skutkuje to niedoborem substancji znieczulających w organizmie, co powoduje odczuwanie przez człowieka silnego lęku. Ten z kolei prowadzi do wydzielania się choleocystokininy – hormonu ściśle wpływającego na odczuwanie bólu.

 

Przykładów działania efektów nocebo jest wiele. Jeden z nich: Sam Shoeman. Zaawansowane stadium raka wątroby. Rokowania według lekarza: 3 miesiące życia. 3 miesiące później pacjent faktycznie umiera. Wyniki sekcji zwłok: niegroźny, łatwy do zoperowania, drobny guz; przerzutów brak. Czy pana Shoemana faktycznie mógł zabić nowotwór? Czy też sama informacja o nim? A może przepowiednia lekarza o pozostałym pacjentowi czasie, w którą bezkrytycznie uwierzył? Tak właśnie działa nocebo.

 

Z efektem nocebo często łączy się działanie magików, czarnoksiężników, szamanów czy laleczek voodoo. Znanym przykładem takiego zjawiska jest historia Vanca Vandersa, który nocą na cmentarzu stał się ofiarą klątwy miejscowego szamana. Ten zapowiedział mu nieuchronną śmierć. Objawy uroku Vanders zaczął odczuwać natychmiast po powrocie do domu. Z czasem choroba postępowała, jego organizm był coraz słabszy i bardziej wycieńczony. W końcu chory trafił do szpitala, gdzie jego historię opisała doktorowi Draytonowi Doherty’emu żona Vandersa.

 

Doktor Doherty wiedział, że tradycyjna medycyna nie jest w stanie pomóc choremu. Wszelkie badania przeprowadzone dotychczas wskazywały, iż Vanders jest całkowicie zdrowym mężczyzną. Stąd lekarz spotkał się z chorym i jego rodziną, aby powiedzieć im, iż ubiegłej nocy spotkał na cmentarzu okrutnego szamana, którego siłą zmusił do przyznania się, co zrobił biednemu Vandersowi. Ten wyznał, że umieścił w ciele chorego jaja jaszczurek, a jedna z nich pożera jego wnętrzności. Lekarz podał więc choremu zastrzyk, po którym zwymiotował. Następnie lekarz niepostrzeżenie wypuścił na podłogę jaszczurkę i oznajmił wszystkim, że Vanders pozbył się jej ze swojego organizmu a jednocześnie, że klątwa została z niego zdjęta. Chory natychmiast zasnął, a gdy obudził się po 12 godzinach snu, był całkowicie zdrowy.

 

Przypadek Vandersa i doktora Doherty’ego wskazuje na siłę oddziaływań psychologicznych. Został on potwierdzony przez czterech specjalistów zaproszonych przez lekarza do współpracy, a także opisany przez Helen Pilcher w New Scientist. Zadziwiającym jest fakt, iż Vanders przeżył. Stało się to zapewnie dzięki bardzo mądremu i świadomemu podejściu Doherty’ego lecz literatura i badania naukowe opisują wiele przypadków śmiertelnych klątw. Nauką płynącą z tej historii jest stwierdzenie, że jeśli faktycznie z całych sił w coś wierzymy, to wywołamy to. Jeśli nie wierzymy, że klątwa jest w stanie nas opętać, prawdopodobnie nigdy się to wydarzy. Jeśli zaś będziemy rozpaczliwie przejmować się tym, zapewne rzeczywiście nas to wykończy.

 

Przeprowadzenie specjalistycznych badań w kierunku dokładniejszego opisania efektu nocebo jest niezmiernie trudne. Nie jest to efekt placebo, który powoduje polepszenie stanu zdrowia. Badanie nocebo oznaczałoby narażenie pacjentów na liczne skutki uboczne, złe samopoczucie, a nawet chorobę. Ciekawym jest jednak doświadczenie przeprowadzone w latach 80 XX w., w którym wzięło udział 34 studentów college’u. Przed wykonaniem badania poinformowani zostali, iż przez ich głowy przepuszczany będzie prąd o niskim napięciu, co spowodować może różnego rodzaju powikłania, na przykład bóle głowy. Po wykonaniu badania, aż dwie trzecie studentów skarżyło się na niezmiernie dokuczliwe bóle pod czaszką. Był to typowy przykład efektu nocebo, gdyż badacze wcale nie zastosowali prądu.

 

Efekt nocebo może zdawać nam się odległym zjawiskiem. Jednak spotykamy się z nim bardzo często. Czytając o skutkach ubocznych leków, które przyjmujemy – często zaczynamy je odczuwać. Czytając o objawach choroby w Internecie – odkrywamy je u siebie i cierpimy. Chorując na potencjalnie groźne schorzenie demonizujemy je i powodujemy postępowanie dolegliwości. Nawet wierząc w przesądy czy nieprzychylne słowa innych ludzi – stajemy się przykładem efektu nocebo.

 

 

2017-10-29