Chore życie w mieście

Mike Davis zauważył kilkanaście lat temu we wstępie do swojej publikacji Planeta slumsów, że obecnie w miastach mieszka 3, 3 miliarda ludności. Davis przypomina, że to więcej, niż cały świat liczył ludzi w czasach, kiedy John F. Kennedy zasiadał na fotelu prezydenta USA. Człowiek stworzył miasta i w ich obrębie rozrasta się obecnie nasza cywilizacja. Coraz bardziej chora cywilizacja.

Okazuje się, że mieszkańcy miast nie radzą sobie ze stresem tak dobrze, jak mieszkańcy wsi. Niezależne badania to potwierdzające prowadzone są od lat w wielu miejscach na świecie. Również występowanie zaburzeń lękowych i depresji ma miejsce w mieście o wiele częściej, niż na wsi. Podobno mózg człowieka nadal nie dostosował się do życia w zurbanizowanym środowisku.

 

Paradoksalne jest to, że w wielkim mieście mamy dostęp do bardziej rozwiniętej pomocy medycznej, niż ludzie na wsi. Jednocześnie, jesteśmy w miastach dużo bardziej narażeni na schorzenia i zaburzenia cywilizacyjne, zwłaszcza nowotwory, choroby układu krążenia i choroby psychiczne.


Dlaczego miasta przestały być przyjazne? Ludzie garnęli się do nich, żeby czuć się bezpieczniej, by korzystać z systemu służby zdrowia i osiągnięć edukacji oraz kultury.

Miasto nauczyło się jednak żyć po swojemu. Stało się organizmem, który chociaż jest zintegrowany z ludźmi, to jednak bardzo często pasożytuje na nich. W mieście trudniej jest zachować zdrowie fizyczne i zapewnić sobie komfort psychiczny. Statystyki udowadniają również, że kradzieże i rozboje są dużo bardziej prawdopodobne w miejskich aglomeracjach, niż na wiejskim odludziu.

 

Oczywiście, to jednak miasto ułatwia nam rozwój, edukację i satysfakcjonujące miejsca pracy. Dostęp do kina, teatru i innych atrakcyjnych rozrywek. Jednak stolicy Polski nadal obawiają się zarówno turyści, jak i mieszkańcy. Dyskusje na temat niebezpieczeństw Warszawy toczą się w mediach społecznościowych i w komentarzach na najróżniejszych portalach internetowych. Ewa Gawor, szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy twierdzi, że stolica to bezpieczne miasto, a urząd i jego jednostki wkładają wiele środków i siły by można było się czuć w nim bezpiecznie.

 

Bo każde miasto ma też swoją ciemną stronę. Zmieniają się potrzeby ludzi, więc obecne wielkie miasta tworzą zagrożenia, o jakich przed laty nikomu się nie śniło. Staroświeckie napady uzupełnia się porwaniami, czy wymuszeniami. Łatwość prowadzenia inwigilacji i śledzenia każdego kroku w mieście pozwala uruchomić potężny, czarny rynek szantażu.


Próby ratowania człowieka w mieście podejmuje się od wielu lat. Już w 1933 Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej (CIAM) uchwalił Kartę Ateńską. Dokument proponował humanizację przepisów i zasad projektowania urbanistycznego. Karta Ateńska powstałą pod przewodnictwem Le Corbusiera, wybitnego francuskiego architekta, urbanisty, twórcy modernizmu.


Karta Ateńska z założenia miała być konkretną odpowiedzią na miejskie zagrożenia. Proponuje rozdzielenie obszarów miasta ze względu na ich funkcje oraz stworzenie zdrowej przestrzeni życia.


Karta Ateńska pozostała idealistyczną utopią, bo rozwój miast bezustannie wymyka się ludzkiej kontroli. Mieszkanie znajdujące się w mieście nadal nie jest najważniejszym zagadnieniem w projektowaniu urbanistycznym, ale inwestycją coraz bardziej niepewnej branży nieruchomości. Przestrzenie otwarte miasta powinny towarzyszyć obszarom mieszkaniowym i należeć do całego miasta.


Miejsce pracy według Karty Ateńskiej powinno być możliwie blisko od miejsca zamieszkania pracownika. Tymczasem nawet w Warszawie widzimy bezustanną tendencję do skupiania się ogromnej ilości siedzib firm na niewielkiej części gruntów w dzielnicach Mokotów i Służewiec.


Ułatwia to działania Business to Business co jest racjonalne dla funkcjonowania firmy. Człowiek ma trochę gorzej, niż firma. Brak odpowiedniego dostępu komunikacyjnego powoduje, że wydłuża się czas dotarcia do stanowiska pracy.


Miasto próbowało usprawnić Naturę, ale zaburzając rytm i prawa świata przyrody zaszkodziło człowiekowi. Presja miejskiej rzeczywistości okazuje się dużo bardziej niebezpieczna, niż ktokolwiek mógł przewidywać.
 

 

 

2014-08-02