Odrodzenie. Julian Barnes: Ostatnia miłość pisarza

Czy Lew Tołstoj rzeczywiście pogardzał Turgieniewem i jednocześnie go cenił? Kim była ostatnia wielka miłość autora Ojców i dzieci? I czy ktoś jeszcze dzisiaj czyta Iwana Turgieniewa? Te pytania nasuwają się podczas lektury Odrodzenia Juliana Barnesa.

Oto do sześćdziesięcioletniego pisarza zgłasza się młodziutka aktorka, która chce wystawić w Petersburgu jego wczesną sztukę. Turgieniewowi wydaje się , że już dawno ma za sobą porywy serca, a o rzeczonym dramacie ledwo pamięta.  Ale zgadza się na jego wystawienie – więcej: jedzie obejrzeć spektakl. Przeżywa szok. Artystka całkowicie identyfikuje się z graną przez siebie bohaterką. Czy ja naprawdę stworzyłem tę postać? – zastanawia się autor. Ale pani jest żywą Wieroczką – zwraca się do aktorki.
 

Miłość spada na Turgieniewa niespodziewanie i w chwili, gdy sądzi , że wszystko ma za sobą, zaczyna zachowywać się tak jak kiedyś, jeszcze przed czterdziestką. Znowu czuje się młody i szczęśliwy, znowu marzy o podróżach, bo przecież miłość sama w sobie jest podróżą i podróży wymaga. Większość wypraw z ukochaną to wycieczki wyimaginowane – w ten sposób pokazuje jej Florencję i Wenecję.

 

Ale przeżywają też podróż prawdziwą – krótką, a mimo to nieco szaleńczą. Właśnie ukochana jedzie pociągiem z Petersburga do Odessy – na trasie jest rodzinny Orzeł Turgieniewa. Zakochany pisarz przemierza więc trzydzieści mil do Mceńska, aby tam wsiąść do przedziału madame S. Do Orła jechali razem.

 

Chłonął ją wzrokiem, całował dłonie, oddychał powietrzem przez nią wydychanym. W Orle oparł się pokusie porwania ukochanej i po prostu wysiadł. Odtąd podróżowali osobno, ale wspomnienia wspólnych chwil na trasie Mceńsk – Orzeł do końca życia pisarza stanowią dla niego niebywałą rozkosz. Godziny spędzone w tym przedziale, kiedy czułem się niemal jak dwudziestolatek, były ostatnim wybuchem płomienia.

 

W owym szczęśliwym zakochaniu, w marzeniach i wspomnieniach Turgieniew żyje jeszcze kilka lat (umiera jako sześćdziesięciopięciolatek). Prosi swą wybrankę serca o gipsowy odlew dłoni. Po jego otrzymaniu traktuje ów przedmiot jak relikwię: całuje go, pieści.

 

Odwiedza Lwa Tołstoja w Jasnej Polanie i zwierza się ze swoich uczuć – przekonany, że naprawdę kochał tylko dwa razy: pierwszy raz jako czternastolatek, drugi teraz, u kresu życia. W swoim ostatnim liście, drżącym pismem wyznaje: Nie zmieniam się w mych uczuciach – zachowam je takie same do końca.
 

W Muzeum Teatralnym w Petersburgu do dziś obejrzeć można gipsowy odlew dłoni – paradoksalnie należący nie do pisarza, a do obiektu jego wyidealizowanej i nieco wystylizowanej na modłę epoki miłości.

Cytaty z: Julian Barnes Odrodzenie w: Julian Barnes Cytrynowy stolik w tłumaczeniu Joanny Puchalskiej. Świat Książki, Warszawa 2013.
 

 

 

2015-01-08