Efekt ruskiej zimy

Czego boimy się najbardziej? Może własnej natury i prawdy o samych sobie? W wielu kulturach pojawiają się mity, które opowiadają o najstraszniejszych demonach, śpiących na dnie ludzkiej duszy. Dlaczego milkniemy słysząc, że w naszym towarzystwie pojawił się psycholog?

Zgrabnym określeniem efektu ruskiej zimy profesor Dariusz Doliński określił powszechne zachowanie ludzi, którzy błyskawicznie zmieniają podejście do rozmówcy, kiedy w trakcie rozmowy dowiadują się, że ich rozmówca jest psychologiem.


Istnienie efektu ruskiej zimy potwierdza wielu psychologów, opierając się na swoich prywatnych relacjach z otoczeniem społecznym. Dlaczego tak często nabieramy dystansu? Boimy się psychologa, czy jego umiejętności obnażenia prawdy o nas?


Chcemy ułatwiać sobie funkcjonowanie w pełnej sygnałów rzeczywistości społecznej. Dlatego powszechnie uznajemy psychologów za osoby wykonujące swój zawód w każdej chwili życia. Postrzegamy ich, jako permanentnie badających i wyciągających wnioski w oparciu o zachowanie każdego człowieka, na którego się natkną.


Co jednak mamy na sumieniu? Dlaczego tak boimy się prawdy o sobie? Uznajemy, że zostaniemy przez psychologa odczytani, zdiagnozowani i zaszufladkowani. Boimy się niesprawiedliwości w ocenie naszej osoby, czy przeraża nas dotarcie do prawdy o tym, kim jesteśmy? Efekt ruskiej zimy wiąże się u większości ludzi z wycofaniem się z udziału w dyskusji, potrzebie ucieczki, zapakowania się pod ciepłą kołdrą, zupełnie jak wraz z nadejściem mroźnej, ruskiej zimy.


To ciekawe zjawisko stawia wiele pytań, na które każdy z nas może sam sobie odpowiedzieć, bo prawdopodobieństwo spotkania na rodzinnej imprezie lub spotkaniu towarzyskim psychologa jest wysokie. Zgadzamy się, czy wypieramy teorię profesora Dolińskiego? On sam jest znanym polskim psychologiem społecznym, pracownikiem Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej oraz przewodniczącym Polskiego Stowarzyszenia Psychologii Społecznej.
 

 

 

2014-11-23