Dieta geniuszy. Ubranie nie musi być różnorodne

Co łączy wielu znanych ludzi, którzy osiągnęli spektakularny sukces, często finansowy? Zwykle chodzili ubrani w to samo ubranie. Czyżby był to objaw skąpstwa? Niekoniecznie. Oto dlaczego shopping diet staje się popularna.

Do historii przeszły już jeansy i czarny golf Steve’a Jobsa, podobnie jak wysoki biały kołnierzyk i ciemne okulary Karla Lagerfelda albo szare t-shirty Marka Zuckerberga, które stały się ich znakiem rozpoznawczym. Czy jednak głównym powodem decyzji, by nosić się tak samo każdego dnia, była chęć stworzenia rozpoznawalnego stylu?


Podobno Jobs odwiedził kiedyś fabrykę Sony w Japonii, gdzie zobaczył jednakowo ubranych pracowników. Idea, by strój był elementem integrującym zespół pracowników, na tyle go zainspirowała, że postanowił przenieść ją na grunt amerykański. Plan jednak się nie powiódł, choć sam Jobs postanowił wypracować swój własny, niepowtarzalny styl, który będzie podkreślał jego charakter. Może trudno w to uwierzyć, ale wizerunek Jobsa wykreował nie kto inny, jak Issey Miyake. Na zamówienie wykonał sto identycznych golfów…


Myliłby się jednak ten, kto posądziłby geniusza o skąpstwo czy lenistwo. Prędzej przywołać należy słowa Leonarda, który wieki temu twierdził, iż prostota jest szczytem wyrafinowania. Pomijając jednak trendy modowe, jest co najmniej kilka powodów, dla których sławni ludzie pozostają wierni swojemu ulubionemu strojowi.


Przede wszystkim większość z nich twierdzi, że posiadanie wizerunkowego mundurka skutecznie eliminuje konieczność porannego zastanawiania się, w co się ubrać. Dzięki temu kolejny dzień można zacząć przy minimalnym wysiłku umysłowym. To świadoma decyzja, by skupić się w życiu na tym, co rzeczywiście ważne i potrzebne.


Poza tym mając jasno sprecyzowany styl i zgodnie z nim zaopatrzoną szafę o wiele łatwiej jest spakować walizkę. Co ważniejsze, uniknąć w ten sposób możemy niepotrzebnych wydatków oraz zakupowych pomyłek. A jeśli podejdziemy do sprawy globalnie, myśląc o skutkach nadmiernej konsumpcji, okaże się, że zakupowa dieta i konsekwentny wizerunek jest decyzją prawdziwie ideologiczną.


Wystarczy przywołać statystyki. Podobno Amerykanie używają 80 procent ubrań znajdujących się w szafie. Nie brakuje jednak opracowań wskazujących, że tak naprawdę na co dzień korzystamy z zaledwie 20 procent naszej garderoby. Co wy na to?


Jakby w odpowiedzi coraz częściej mówi się o zakupach jako sposobie na chwilową poprawę samopoczucia. Okazują się one jednak niezwykle kosztowne, zwłaszcza dla naszej planety. Organizacja Global Footprint Network obliczyła, że gdyby wszyscy ludzie chcieli żyć jak Europejczycy, to potrzebowaliby nie jednej a trzech planet, a co najmniej pięciu, by zapewnić sobie taki standard, jak mieszkańcy USA.


Może świadomość skutków niepotrzebnych zakupów sprawi, że łatwiej będzie wam zaimplementować dietę geniuszy. W wersji fashion.

 

Przy okazji warto pamiętać też o odżywianiu się przy zastosowaniu diety geniuszy. Dobrze pamiętać o witaminach z grupy B, bo regulują one metabolizm przekaźników nerwowych, wpływając na naszą pamięć. Ważna jest fasola, groch, kiełki pszenicy, a nawet drożdże. Zjadajmy owoc granatu, orzechy, banany, morele, pomelo oraz awokado. Na prawidłową pracę mózgu wpływa też witamina C. (bp)
 

 

 

2015-04-12