Chory system państwa zatruł się dopalaczami

Potężna fala zatruć dopalaczami przetoczyła się przez Polskę. To pośredni efekt bezmyślnej nowelizacji prawa. Politycy wzajemnie oskarżają się o nieudolność, dzięki której przemysł narkotykowy w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat rozwinął się dużo prężniej, niż państwowa gospodarka.

Zorganizowany handel substancjami psychoaktywnymi w Polsce ma się świetnie. Brak perspektyw, brak oferty kulturalnej i edukacyjnej oraz bezduszny aparat państwowej represji sprzyja szerzeniu się narkomanii. Chcemy czy nie, narkotyki stały się częścią współczesnej kultury, tak jak alkohol, rozwody i kredyty mieszkaniowe.

Na narkotykach można zarobić, więc narkobiznes rozrasta się, dostosowuje i specjalizuje. Odpowiedzią nieudolnych włodarzy jest tylko zaostrzanie prawa. 1 lipca 2015 weszła w życie Ustawa z dnia 24 kwietnia 2015 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.

Celem nieudolnej w skutkach ustawy było wprowadzenie rozwiązań zmierzających do objęcia większą kontrolą substancji chemicznych zwanych dopalaczami. W praktyce ustawa spowodowała zmianę statusu 114 substancji rozpoznawanych wcześniej jako dopalacze. Obecnie substancje te uzyskały status narkotyków.

Zakaz w naiwnych umysłach posłów miał spowodować zanik podaży. Niestety, chyba prawdziwą jest coraz głośniej powtarzana w Polsce teoria, że jak się na niczym nie znasz, to zawsze możesz jeszcze zrobić karierę w polityce.

Wystarczy podstawowa wiedza ekonomiczna i socjologiczna do obalenia dziecięcych mrzonek ustawodawców. Skoro jest popyt, to znajdzie się również podaż. Skoro zakazano stosowania 114 substancji już rozpoznanych i zażywanych w różnych konfiguracjach, to znajdzie się kolejnych 1 000 substancji, które klienci kupią i będą stosować.

Wiele z legalnych substancji jest trujących. Fala zatruć, nawet śmiertelnych, również nie zmniejszy zapotrzebowania rynku na substancje psychoaktywne. Główny Inspektorat Sanitarny informuje, że ilość zatruć dopalaczami ciągle rośnie. W pierwszym półroczu miało miejsce 2 500 zatruć, z czego 14 przypadków zakończyło się zgonem.

Od 1 lipca 2015, czyli od chwili wejścia w życie Ustawy z dnia 24 kwietnia 2015 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii ilość medialnych doniesień o zatruciach niebotycznie wzrosła. Czy to efekt działań PR narkobiznesu, czy rzeczywista tragedia? Czy ustawa okazała się strzałem w tył głowy osobom sięgającym po substancje psychoaktywne?

Polscy politycy bardzo nie lubią porównywania ich dzielnej pracy do pracy bezdusznej nomenklatury Związku Sowieckich Republik Radzieckich (ZSRR). To właśnie w ZSRR narkomanów więziono, a nawet zabijano pod pretekstem prawa o przymusowym leczeniu. Jednak ignorancja dla edukacji, terapii oraz programów redukcji szkód i promowanie ślepej restrykcji doprowadzi w najbliższym czasie do kolejnych zgonów. W Internecie, w klubach i na ulicach nadal legalnie handluje się substancjami. Są one jednak coraz groźniejsze dla życia ludzkiego.

Zmiany wprowadzane ustawą z dnia 24 kwietnia 2015 r. próbują dostosować procedury związane z profilaktyką oraz zwalczaniem wytwarzania i obrotu substancjami o działaniu psychoaktywnym do procedur obowiązujących i praktykowanych w wielu państwach Unii Europejskiej. Niestety, polska praktyka okazuje się przerażająca.

Oczywiście, w obliczu tysięcy zatruć trzeba wykazać się sukcesami. Sąd w Jeleniej Górze uznał posiadanie jednego litra oleju z konopi indyjskich za przemyt, a nie element terapii w chorobie nowotworowej. Sąd utrzymał areszt dla małżeństwa D., które litr naturalnego oleju konopnego przywiozło do Polski dla chorej na raka trzustki matki. Małżonkowie wcześniej nie byli karani, nie mają na swoim koncie żadnych przestępstw i mają pracę. Czy przemycany olej konopny można powiązać z falą zatruć dopalaczami? Tylko w ramach mediowej paniki.

Część substancji, które trafiły na rynek po zmianie ustawy zawierają nowe syntetyczne kannabinoidy - EG018 i NM2201. Te niebezpieczne substancje mają kilka razy silniejsze działanie i wyższą toksyczność, niż stosowane wcześniej THJ018 i MAM2201. Nie ma ich jednak na liście zakazanych od 1 lipca 2015 substancji i są dostępne w hurtowniach chemicznych. Spowodowały też falę zatruć w całej Polsce.

Czy kogoś jednak obchodzi bezsens obecnie prowadzonych działań restrykcyjnych? Politycy wolą agresywnie obrzucać się nawzajem błotem, odpowiedzialni urzędnicy muszą tłumaczyć się mediom, a narkobiznes w tym czasie dynamicznie się rozwija, jako odpowiedź na potrzeby rynku i głupotę władz.

 

 

2015-07-14