Czy o śmierci decyduje mózg, a nie serce?

Który organ powoduje, że nasz organizm umiera: serce czy mózg? Jeszcze do niedawna sądzono, że dla podtrzymania funkcji mózgu kluczową rolę odgrywa serce. Najnowsze badania wydają się temu zaprzeczać.

Doznania z pogranicza życia i śmierci, widzenie jasnego światła przez ludzi, których serce przestało bić, często są traktowane jako dowód na istnienie życia pozagrobowego. Dla naukowców stały się zaś punktem wyjścia dla rozważań nad żywotnością mózgu.

 

Ludzki mózg pracuje na najwyższych obrotach nawet po ustaniu akcji serca, gdy brak jakichkolwiek oznak życia. Jeszcze w 2013 roku sądzono, że serce umiera, zalane falą sygnałów płynących z mózgu. Prawdopodobnie w desperackiej próbie ratowania narządu.


Aby takie przypuszczenia potwierdzić, badacze porównali aktywność serca i mózgu u szczurów, którym podano do oddychania dwutlenek węgla albo śmiertelny zastrzyk. Zanim padły, okazało się, że mózg u gryzoni wysyłał liczne sygnały do serca, co skutkowało jego nieodwracalnym uszkodzeniem, a w rezultacie śmierć zwierząt.


Wynik doświadczenia spowodował pojawienie się kolejnych pytań. Czy w przypadku ludzi dzieje się podobnie? Co byłyby, gdyby udało się zablokować impulsy z mózgu do serca? Czy udałoby się je ocalić lub przynajmniej przedłużyć żywotność mózgu?


Badania prowadzone przez zespół,  kierowany przez Jimo Borjigin, neurologa z University of Michigan Medical School w Ann Arbor, pokazały, że jest to możliwe. Tym razem w doświadczeniu na szczurach w chwilach poprzedzających śmierć naukowcy mierzyli aktywność mózgu zwierząt za pomocą elektroencefalografii (EEG) oraz aktywność serca przy użyciu echokardiografii (EKG). Zespół zwrócił też uwagę na dokonujące się w tym czasie procesy chemiczne w organizmach zwierząt.


W wyniku badań stwierdzono, że choć początkowo tętno zwierząt opadało stromo, to jednak szybko zsynchronizowało się z aktywnością mózgu. Jednocześnie mózg wysyłał kilkanaście substancji neurochemicznych, w tym dopaminę i noradrenalinę.

 

Zablokowanie tych neuroprzekaźników przez zerwanie rdzenia kręgowego opóźniło migotanie komór i śmierć. W wyniku tego zwierzęta żyły trzykrotnie dłużej niż szczury, u których synchronizacja serca i mózgu oraz przepływ substancji chemicznych nie zostały  niczym naruszone.


Oczywiście trudno mówić o podobnej metodzie przedłużania czy ratowania życia w przypadku ludzi. Wyzwaniem pozostaje więc znalezienie sposobu na farmakologiczne zerwanie połączenia między mózgiem i sercem, po to by osobie z zatrzymaną akcją serca możliwe było podanie leków. (bp)
 

 

 

2015-04-21