Randy Gardner: Eksperyment braku snu

Zdaniem specjalistów medycznych jednorazowe przekroczenie granicy stu godzin powstrzymywania się od snu może wywołać nieodwracalne i niebezpieczne zmiany w psychice człowieka. Randy Gardner nie spał ponad dwieście sześćdziesiąt godzin. W ramach szkolnego eksperymentu.

Człowieka charakteryzuje ciekawość. Bez względu na cenę poznania prawdy. Dynamiczne czasy powodują już od wielu lat, że spychamy na margines niezbędną dla nas, fizjologiczną czynność snu. Jak daleko możemy zabrnąć w rzeczywistość bez snu i odpoczynku?

 

Randy Gardner z San Diego (Kalifornia) wytrzymał jedenaście dni i dwadzieścia cztery minuty bez snu. Na dodatek, efekt ten uzyskał bez zażywania środków pobudzających. Eksperyment miał miejsce w 1965, a Randy Garnder miał wówczas tylko siedemnaście lat. Wyczyn chłopca, który upamiętniony został w Księdze Rekordów Guinessa  był częścią szkolnego eksperymentu poświęconego znaczeniu snu.

 

Skutki deprywacji snu nie były przyjemne. Pojawiły się szybko pod postacią zaburzeń emocjonalnych oraz problemów z koncentracją i pamięcią krótkotrwałą. Następnie obserwatorzy zarejestrowali omamy i urojenia, które szybko przekształcały się w niebezpieczną paranoję.

 

Po czterech dobach bez snu Randy Gardner uznał, że jest Paulem Lowe, sławnym wówczas amerykańskim futbolistą. Zaburzenie snu prezentowało się w sposób niezwykle plastyczny dla otoczenia, bo chłopiec rozmawiał z wyimaginowanymi postaciami, a nawet pomylił znak drogowy ze znaną sobie osobą. Kiedy zasypiał, obserwatorzy zachęcali go do wysiłku fizycznego, takiego jak wykonywanie pompek czy bieganie.

 

Prezentowany na DobryStan.pl przypadek Petera Trippa był przestrogą przed samowolnym skracaniem długości snu. Przypadek ten przekonał specjalistów medycznych, że deprywacja snu wywołuje nieodwracalne skutki w organizmie człowieka. Uczestniczący w wakeathonie radiowy DJ Peter Tripp zachowywał się bez snu coraz bardziej obsesyjnie i dziwacznie. Popadał w paranoję, podejrzewając lekarzy monitorujących jego zdrowie o próby pozbawienia go życia. Nieistotne zachowania otaczających go osób wywoływały rozdrażnienie, rozgoryczenie i agresję.

 

Tymczasem nieco inaczej, dużo spokojniej zareagował organizm siedemnastolatka na celowe zaburzenie snu, bo nie nastąpiły żadne nieoczekiwane, długotrwałe zmiany w zachowaniu Randy Gardnera.

Postdeprywacja nie odbywała się w żaden szczególny sposób. Po jedenastu dniach bez snu Randy Gardner przespał zaledwie kilkanaście godzin i po przebudzeniu sprawiał wrażenie osoby w pełni świadomej i kontaktowej. W ciągu kolejnych kilu dni chłopak powrócił do normalnego trybu snu i nie narzekał na jakiekolwiek problemy związane z cyklem dobowym.

Na podstawie różnych analiz naukowców i obserwacji zachowań ludzi dowiedziono, ze w normalnym trybie życia przesypiamy jedną trzecią część swego istnienia. To optymalna ilość snu, która jest niezbędna dla naszego normalnego funkcjonowania.

 

Chociaż już jednorazowe przekroczenie granicy stu godzin bez snu może wywołać nieodwracalne zmiany, to jednak poważniejsze skutki niesie trwająca miesiącami lub latami deprywacja snu poprzez notoryczne skracanie czasu spania. Możemy przez nią cierpieć na przewlekłe migreny, nadwagę, cukrzycę. a nawet na choroby nowotworowe. Sen jest nam potrzebny!


Deprywacja snu jest niebezpieczna, więc bicie rekordów celowego pozbawiania się snu nie powinno być codziennością. Przeplatające się zaburzenia układu nerwowego i bolesne somatyczne reakcje organizmu na brak snu to dowód, że nasze ciało i umysł się bronią i sygnalizują problem. Bo ekstremalny brak snu może nawet spowodować śmierć.

 

Pamiętajmy, żeby nie mylić bezsenności z deprywacją snu. Podstawowa różnica polega na tym, że nie mamy na ogół świadomego wpływu na dopadające nas zaburzenie snu w postaci bezsenności. Bezsenność jest stanem, gdy pomimo usilnych prób nie możemy zasnąć. Deprywacja snu to nasza decyzja, nasz styl życia i przez nas lekceważony, niebezpiecznie skracany dobroczynny stan snu.

 

 

2015-07-02